A my się nadal nigdzie nie spieszymy
W imię przywoływanej ostatnio przeze mnie złotej zasady – szczególnie pielęgnowanej przez synów i córki shoegazingu – twierdzącej że wszelki pośpiech okazuje się być daremnym, wpisuje się także fenomen amerykańskiej grupy Duster. Chociaż panowie na swoje buty patrzą się zdecydowanie rzadziej niż brytyjscy koledzy i koleżanki z Loop czy My Bloody Valentine, to im też jakoś wybitnie się nie spieszy, jeśli chodzi o wydawanie nowej muzyki. Trio plądrujące brzmienia z pogranicza slow core powróciło po blisko 20 latach rozłąki w roku 2019 na albumie zatytułowanym po prostu Duster, który przepełniony jest częściej głośnymi i nieznośnymi sprzężeniami niźli wolniejszymi motywami w duchu space rocka. Na najnowszym Together znalazło się miejsce na to i na to. Łączy on w sobie drapieżność i głośną rytmikę poprzedniczki z nieznanym i jednocześnie stale powracającym do przeszłości.