Autorski niecodziennik muzyczny
Obudziłam się dzisiaj na skraju lata

Obudziłam się dzisiaj na skraju lata

Rozmyślam ostatnio o tym, jak astrologicznie niesprzyjającym sezonem wydaje się być przełom lipca i sierpnia. Kulminacja lata. Coś na co czeka się tyle miesięcy z utęsknieniem. Powinnam była powiedzieć: coś na co ja z pewnością czekam przez wiele miesięcy i z miejsca biorę na pewnik lepszego czasu, jaki ma nadejść. Tych tak naprawdę kilka ciepłych nocy i garstka elektryzujących koncertów, które przyjdzie wspominać przez kolejne tygodnie, a następnie miesiące czekania.

Rozmyślam ostatnio o tym, jak astrologicznie niesprzyjającym sezonem wydaje się być przełom lipca i sierpnia. Kulminacja lata. Coś na co czeka się tyle miesięcy z utęsknieniem. Powinnam była powiedzieć: coś na co ja z pewnością czekam przez wiele miesięcy i z miejsca biorę na pewnik lepszego czasu, jaki ma nadejść. Tych tak naprawdę kilka ciepłych nocy i garstka elektryzujących koncertów, które przyjdzie wspominać przez kolejne tygodnie, a następnie miesiące czekania. W tym roku odczuwam pewnego rodzaju niepokój, bo wiem że w chwili obecnej, teoretycznie jest już „po ptakach”. OFF Festival się wydarzył i wszystko to, co z uprzedniej perspektywy wydawało...
Post sezonowy #4

Post sezonowy #4

Czwórka dla tej serii okazuje się być numerem ostatecznym. Stare ustępuje nowemu, w tym przypadku także i lepszemu. Jesień swoim przybyciem tych korzystniejszych zmian wręcz się domaga. Ja jej, a zatem i sobie, na to pozwolę. Let it be, czyli niech sobie będzie jak chce.

Czwórka dla tej serii okazuje się być numerem ostatecznym. Stare ustępuje nowemu, w tym przypadku także i lepszemu. Jesień swoim przybyciem tych korzystniejszych zmian wręcz się domaga. Ja jej, a zatem i sobie, na to pozwolę. Let it be, czyli niech sobie będzie jak chce. Siejąca lekkie spustoszenie na ulicach pandemia w jesiennych dniach roku 2020, dała początek serii „Sezonowej". Było równie cicho co pusto. Przestało się wydawać nowe albumy, przestało koncertować, a więc przestało również i pisać. W zastępstwie, trochę „od bidy", pojawiła się owa seria, która pomagała wówczas ukoić wszelkie nienasycenia związane z ogólnoświatowym przestojem i dniami niepewności....
Nadzieja matką debiutów

Nadzieja matką debiutów

Czyli podsumowanie roku 2021

Czyli podsumowanie roku 2021 Mój prywatny ulubieniec roku 2021 Wstyd rozpoczynać jest nowy rok kalendarzowy, nie podsumowując w kilku słowach roku poprzedniego i najjaśniejszych momentów z nim związanych. O ile na początku 2021 roku być może wszystko wskazywało na to, że nadrobimy wszelkie pandemiczne zaległości poprzednika, to koniec końców tylko połowicznie okazało się być to prawdą. Rok 2020 odwlókł w czasie masę premier płytowych, które w różnych formach mogły ukazać się dopiero parę miesięcy później. W 2021 roku było znowu całkiem głośno. Najgłośniej jednak grały same płyty wydane w 2021 roku. Czy to w formie debiutów, wyczekiwanych powrotów czy duetów,...
Post sezonowy #3

Post sezonowy #3

Lato ma się srodze ku upadkowi. Od tych słów rozpoczęłam recenzję płyty Up on the Sun zespołu Meat Puppets prawie trzy lata temu.

Lato ma się srodze ku upadkowi. Od tych słów rozpoczęłam recenzję płyty Up on the Sun zespołu Meat Puppets prawie trzy lata temu. Muzyka Meat Puppets po tych trzech latach nie zestarzała się nawet o chwilę. Obecnie brzmi naturalniej, bardziej świeżo i nonszalancko niż niektóre utwory Nirvany i innych zespołów, reprezentujących szerokorozumiany grunge, których z pasją słuchać już nie potrafię. I nie sądzę, że mam tak tylko ja. No może z Mudhoney sprawa ma się po czasie inaczej. Zaskakująco świeżo gra nadal kilka albumów tej grupy, pochodzącej z Seattle. Należałoby wymienić przede wszystkim EP-kę otwierającą całe to grungowe szaleństwo, czyli...
Niekanoniczny kanon

Niekanoniczny kanon

Zespół klasyczny, niemniej jednak niezajmujący (jeszcze) miejsca w ścisłym kanonie. Zespół, który od początku stawał okoniem wobec krytyków i ich bezlitosnej gonitwie w nadawaniu etykietek słuchanej muzyce. Swój debiut wydali ponad 43 lata temu, kiedy na rodzimej, angielskiej ziemi drogę do sukcesu wydeptywały sobie Sex Pistols i The Clash.

Zespół klasyczny, niemniej jednak niezajmujący (jeszcze) miejsca w ścisłym kanonie. Zespół, który od początku stawał okoniem wobec krytyków i ich bezlitosnej gonitwie w nadawaniu etykietek słuchanej muzyce. Swój debiut wydali ponad 43 lata temu, kiedy na rodzimej, angielskiej ziemi drogę do sukcesu wydeptywały sobie Sex Pistols i The Clash. kolaż: autorka Wielobarwna muzyka XTC, bo o nich mowa, których jednocześnie krzywdząco zwykło się zaliczać do pozalondyńskiej sceny punkowej, niesie ze sobą znacznie więcej niż punkowy feeling, czy teksty siejące anarchię w Wielkiej Brytanii na przełomie lat 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku. Lider grupy, Andy Partridge, w trzecim, wydanym dla labelu...
Miłość na zawsze zmienna

Miłość na zawsze zmienna

Historia mówi, że za tytuł magnum opus zespołu Love Forever Changes, pochodzącego z burzliwego roku 1967, odpowiedzialna jest zwyczajnie dziewczyna lub raczej historia miłosna z nią związana.

Historia mówi, że za tytuł magnum opus zespołu Love Forever Changes, pochodzącego z burzliwego roku 1967, odpowiedzialna jest zwyczajnie dziewczyna lub raczej historia miłosna z nią związana. kolaż: autorka Do dziś nie do końca wiadomo, czyją wybranką serca była ów dziewczyna. Być może była miłością samego lidera grupy, Arthura Lee, czyli dosyć powierzchownie ujmując, Jimiego Hendriksa i Jima Morrisona w jednej osobie. To opowieść miłosnego rozstania nakłoniła wspomnianego wokalistę i gitarzystę, a przede wszystkim uchodzącego za fenomenalnego tekściarza Zachodniego Wybrzeża, do wybrania przewrotnie brzmiącej z pozycji Anglo-sassa nazwy Forever Changes. "Mówiłeś/aś, że będziesz kochać mnie na zawsze!". Na co druga...
Post sezonowy #2

Post sezonowy #2

Kolejna cyfra drgnęła w kalendarzu i otworzyła nowy rok, nowy miesiąc, nowy tydzień – każdą nową chwilę. W ten sam sposób, ale zapewne bardziej oczekiwany niż dotychczas, rozpoczął się nowy 2021 rok, definitywnie porzucający w niepamięć starą dekadę i nieprzyjemności swojego poprzednika.

Kolejna cyfra drgnęła w kalendarzu i otworzyła nowy rok, nowy miesiąc, nowy tydzień - każdą nową chwilę. W ten sam sposób, ale zapewne bardziej oczekiwany niż dotychczas, rozpoczął się nowy 2021 rok, definitywnie porzucający w niepamięć starą dekadę i nieprzyjemności swojego poprzednika. Pomimo to, 2020 rok utwierdził nas w niepewności oraz myśli, "że jakoś to będzie", "wszystko niebawem wróci do normalności". Czy po ponad roku mniej lub bardziej regularnej przerwy w koncertowaniu, jesteśmy w stanie uwierzyć, że wakacyjny festiwalowy sezon 2021 będzie punktem zero? W tym momencie trudno jest mi sobie to wyobrazić, ale organizatorzy OFF Festival bardzo by chcieli...
Post sezonowy #1

Post sezonowy #1

Człowiek jest jak maszyna. Albo się go oliwi i sprawnie działa, albo nic z tego nie będzie. I tak sprawa się ma z każdym najmniejszym aspektem, dotyczącym prac codziennych i mniej-codziennych każdego człowieka. W tym roku wszystkie złe poczynania niby zostaną odpuszczone. Tak przynajmniej wszyscy byśmy sobie w duchu życzyli.

Człowiek jest jak maszyna. Albo się go oliwi i sprawnie działa, albo nic z tego nie będzie. I tak sprawa się ma z każdym najmniejszym aspektem, dotyczącym prac codziennych i mniej codziennych każdego człowieka. W tym roku wszystkie złe poczynania niby zostaną odpuszczone. Tak przynajmniej wszyscy byśmy sobie w duchu życzyli. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie złe poczynania były zależne tylko i wyłącznie od nas. A największym popełnionym z mojej strony było… niechodzenie na koncerty. Jakbym chciała żeby było inaczej! Wielki szacunek dla walczących, którzy tworzyli sielską atmosferę w sieci z seriami koncertów, festiwali, wydarzeń online, które były dla...
Ween w 10 smakach

Ween w 10 smakach

Pomysł na ten post rósł we mnie od czasów szkoły średniej. O miłości mojego niedorosłego, ale dorosłego już życia, która muzycznie zburzyła wszystko przede mną po to, aby odbudować całe brzmienie muzyki rozrywkowej na nowo. Ween – zespół który w humorystycznym splocie nigdy nie bał się popadać ze skrajności w skrajność, niosąc w swojej muzyce eklektyczny miszmasz doznań.

Pomysł na ten post rósł we mnie od czasów szkoły średniej. O miłości mojego niedorosłego, ale dorosłego już życia, która muzycznie zburzyła wszystko przede mną po to, aby odbudować całe brzmienie muzyki rozrywkowej na nowo. Ween - zespół który w humorystycznym splocie nigdy nie bał się popadać ze skrajności w skrajność, niosąc w swojej muzyce eklektyczny miszmasz doznań. Od lewej: Dean Ween (Mickey Melchiondo) i Gene Ween (Aaron Freeman) W muzyce i samym wizerunku zespołu nie znajdziemy tego, co popularne było w brytyjskich kapelach, takich jak Radiohead czy bliższe duetowi, amerykańskie Neutral Milk Hotel. A przecież i to, i to...
O ostatniej dekadzie krótko i przejrzyście

O ostatniej dekadzie krótko i przejrzyście

To była dekada prosta w swojej formie, ale też i skuteczna. Muzyka popularna wyostrzyła sobie nowy kierunek – popularny aczkolwiek oddający wszelkie ludzkie emocje dobitnie i starannie.

To była dekada prosta w swojej formie, ale też i skuteczna. Muzyka popularna wyostrzyła sobie nowy kierunek - popularny aczkolwiek oddający wszelkie ludzkie emocje dobitnie i starannie. Kikagaku Moyo w roku 2018 Główna oś ubiegłej już dekady skupiła się na muzyce, nic nowego, amerykańskiej niźli brytyjskiej, która niejako trzymała pieczę nad całym rynkiem muzycznym i nowymi elektryzującymi trendami. Bo miejscami, tu i ówdzie, robiło się elektryzująco. Moim zdaniem, było to aż nadto. W skrócie, była to dekada hip hopu, wielkich i spektakularnych powrotów oraz śmierci tych największych. Pop na chwilę połączył się z muzyką koncepcyjną i pokazał też, że na...