Autorski niecodziennik muzyczny
Post pandemiczny #2

Post pandemiczny #2

Kolejna cyfra drgnęła w kalendarzu i otworzyła nowy rok, nowy miesiąc, nowy tydzień – każdą nową chwilę. W ten sam sposób, ale zapewne bardziej oczekiwany niż dotychczas, rozpoczął się nowy 2021 rok, definitywnie porzucający w niepamięć starą dekadę i nieprzyjemności swojego poprzednika.

Pomimo to, 2020 rok utwierdził nas w niepewności oraz myśli, „że jakoś to będzie”, „wszystko niebawem wróci do normalności”. Czy po ponad roku mniej lub bardziej regularnej przerwy w koncertowaniu, jesteśmy w stanie uwierzyć, że wakacyjny festiwalowy sezon 2021 będzie punktem zero? W tym momencie trudno jest mi sobie to wyobrazić, ale organizatorzy OFF Festival bardzo by chcieli żebyśmy nadal w to wierzyli.

Jaki rok, taki OFF

Możliwe jest także, że wszyscy zostaliśmy wzięci za daltonistów, którzy dawno pogrzebali swoje plany koncertowe i festiwalowe. Być może, przewrotnie, to organizatorzy patrzą ślepo w przyszłość. Natomiast ja pogrzebałam już jakiś czas temu wszelkie nadzieje, związane z zapowiedzianym i ciągle nieodwołanym koncertem, zjednoczonego raz jeszcze Bauhaus. Optymistycznie jedynie patrzę w stronę jesiennych zapowiedzi koncertów Van Der Graaf Generator, The Sisters of Mercy czy Marca Almonda. W 2020 roku coś nam ucichło, ale nigdy nie przestało grać.

Nie przestało się również nagrywać. O ile zeszłoroczne płyty powstawały często w duchu DIY z niewątpliwym udziałem nostalgii, tegoroczne brzmią optymistycznie i świeżo. Ma to także miejsce i czas, w najnowszym utworze zatytułowanym Little Deer, który niecałe 2 tygodnie temu zaserwowała nam Spellling, czyli stała bywalczyni tego bloga. Artystka, która z dziecięcą niewinnością, zręcznie łączy dorobek mistrzów takich jak Stevie Wonder czy Kate Bush. Little Deer to zapowiedź jej kolejnej, trzeciej już w dorobku płyty, która będzie nosiła nazwę The Turning Wheel. Ale na to koło będziemy musieli poczekać jeszcze do 25 czerwca.

Jeżeli chodzi o bardziej monumentalne, a zarazem egzystencjalne i apokaliptyczne wydawnictwa tego roku, w przedsionku wiosny ukazała się, przez wiele osób wyczekiwana, siódma płyta kanadyjskiego, post rockowego zespołu Godspeed You! Black Emperor o enigmatycznej, jak na ten zespół przystało, nazwie G_d’s Pee AT STATE’S END!. Album nieznacznie odstaje od swoich bardziej rozpoznawalnych sióstr: F♯A♯∞ czy Lift Yr. Skinny Fists Like Antennas to Heaven!. Dla fanów muzyki dronowej to pozycja obowiązkowa.

Podcast The Album Years

Jeżeli nie nowości płytowe to czemu nie sięgnąć po coś, czego wskutek ponad 4 lata temu postanowiłam prowadzić Tranzyt, i dalej z nim podróżować – po albumy na stałe wpisane do kanonu muzyki rozrywkowej. Przeglądu, i co za tym idzie, przypomnienia wielu mniej lub bardziej ikonicznych płyt muzycznych tuzów przeszłości, od blisko roku dokonuje nietuzinkowy duet w postaci Stevena Wilsona oraz Tima Bownessa, znanych z formacji No-Man, o której zdecydowanie za mało się mówi. Wspomniani panowie w swoim podcaście The Album Years wybierają swoje długogrające faworytki, ubierając przy tym swoje rozległe opowieści w wyjątkowo trafne porównania i anegdoty.

Zima na wydmach

W taki sposób udało mi się zapoznać z wydawnictwem autorstwa Vana Morrisona z 1980 roku, Common One, które w swoim klimacie oraz warstwie kompozytorskiej zostaje przyrównywane do monumentalnej w emocjach, a minimalnej w brzmieniu, Spirit of Eden Talk Talk. A bez pochodzącej z 1988 roku wspomnianej płyty nie mielibyśmy No-Man czy samego Godspeed You! Black Emperor. Czternastu, jak dotychczas powstałych odcinków The Album Years, można posłuchać na Spotify czy Apple Podcasts. Zatem słuchajmy muzyki nowej i nieco zapomnianej. Podróżujmy w dźwiękach zainspirowanych i inspirujących i oby jak najszybciej do lata.

W.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie posty

Archiwum

Ostatnia playlista

tranzyt:
1. «przejazd osób lub przewóz towarów przez obszar danego państwa w drodze do innego państwa»
2. «przechodzenie planet przez znaki zodiaku»

Playlista imienna numer jeden. Miejmy nadzieję, że okaże się być jedną z wielu. Gdzieś przenika, gdzieś przechodzi. Raz spokojniej, raz żwawiej. Roztacza wspomnienia po ostatnim OFF Festivalu. Niech smakuje!