Nie da się tego ukryć. Wiosna przytuptała cichutko i zaścieliła cały świat zielenią oraz nową nadzieją. Ale zanim nastała jej chwała, w moich słuchawkach przez blisko miesiąc za sprawą przeczytanego wywiadu z liderem grupy The Monochrome Set, Bidem, zagłębiałam się w psychodeliczną sielankę, jaka kryje się za najnowszym wydawnictwem grupy, zatytułowanym Maisieworld.
Być może, nie znalazłam w tej muzyce nic nowego, jeżeli chodzi o dorobek The Monochrome Set, jednak Maisieworld była przyjemnym ciastkiem z kremem, i otulała swoim ciepłem, kiedy za oknem smagał śnieg, a przyroda pozostawała w hipnozie.
Już na samym początku, nie potrafię nie wspomnieć o lekkim deja vu, z którym się zmagałam podczas słuchania tegorocznego wydawnictwa spod szyldu angielskiego zespołu. Bliźniacze odczucia, jakie wykrystalizowały podczas podróży przy Maisieworld, miewałam mniej więcej pół roku temu przy zgłębianiu dźwięków, płynących z ostatniej płyty The Jesus and Mary Chain. Tak jak w przypadku Damage and Joy słuchając Maisieworld, spotykamy się z sielankowymi bardzo pogodnymi kompozycjami, opatrzonymi melodyjnymi i stonowanymi wokalami lidera oraz chórków wspomagających. W dziesięciu wydanych na rzecz tej płyty utworach, The Monochrome Set obrali sobie delikatnie inny kurs niż ten stworzony przez nich w latach 80-tych. Z psychodelii łączącej w sobie post punkowe smaczki, zespół rzucił się na bardziej indie rockową albo nawet popową wodę, kiedy w 2010 roku postanowił spotkać się po blisko 15 latach rozłąki, aby nagrać kolejne wydawnictwo.
W swoich kompozycjach na Maisieworld pokazują, że jednak wiele zmieniło się od lat 80-tych i 90-tych. Po tej rozłące postanowili stworzyć swoje własne pojęcie muzycznego kabaretu, który ma na celu umilić czas słuchacza, co możemy odczuć nawet tuż po przeczytaniu tytułów tych 10 beztroskich piosenek. Jako, że prywatnie nie jestem zwolennikiem podchodzenia do muzyki w ten właśnie sposób – u mnie wszystko musi być wszystko „na serio” z wyczuciem, smakiem i koncepcją – to pomimo tego, muszę powiedzieć, że Maisieworld mimo swojej banalności zadziwiała mnie w wielu miejscach pomysłowością wykorzystanych dźwięków, słów czy po prostu niezwykłym wykorzystaniem instrumentarium. I pewnie nie będę powracać do tej płyty, tak jak obecnie nie powracam do wspomnianego Damage and Joy autorstwa The Jesus and Mary Chain, to jednak cyrkowość i pozy, jakie zaserwowali na najnowszym wydawnictwie The Monochrome Set, potrafiły zaspokoić moje wygórowane oczekiwania względem muzyki mniej lub bardziej komercyjnej.
W tym miejscu należy wspomnieć o najjaśniej jarzących się zakamarkach Maisieworld. W pamięć zapadły mi wyjątkowo dwie kompozycje. Pierwszą z nich jest Silence Is Rusty – utwór rozpoczynający się od radośnie napędzających całą konstrukcję dźwięków organów, którym równie żywo towarzyszą funkujące riffy gitary. Cichy i aksamitnie brzmiący głos wokalisty i lidera The Monochrome Set, Bida, brzmi tutaj jak głos mędrca i dopełnia całości. Drugim utworem, który zapadł mi wyjątkowo w pamięć, jest Mrs. Robot. Tytuł przywodzący na myśl Mr. Roboto Styxu, nie brzmi jednak bliźniaczo jeżeli chodzi o warstwę wyłącznie soniczną, gdzie stonowany i transowy rytm zwrotek, na refrenach zmienia się w cyrkową sielankę, znaną z reszty kompozycji zawartej na Maisieworld.
Wszystkie obecne na tym krótkim albumie, trwającym niespełna 30 minut, kompozycje nie są w stanie zauroczyć słuchacza, jak robiły to przed laty utwory takie jak, najbardziej pamiętany przeze mnie Eine Symphonie des Grauens. To, co możemy odczuć przy pomocy muzyki tej angielskiej formacji, to wykrywalne ludzkim uchem niesamowite doświadczenie muzyczne, które budowało się latami.
Jak wspomniał Bid w wywiadzie dla magazynu Shindig!, w przeszłości pisał muzykę, nie wiedząc tak naprawdę, czym ona jest, a czym powinna być. Miewał problemy z odpowiedzią, kiedy pytano go o zamysł i cały sens danego utworu. Teraz, to uległo wyraźnej zmianie i nawet za pomocą tak prostych narzędzi, jakie nadają kształt Maisieworld, każdy słuchacz jest w stanie zauważyć sens danej piosenki. A rozwój to przecież podstawa.
W.