Autorski niecodziennik muzyczny
Wszystko ten Spotify

Wszystko ten Spotify

Na tym świecie dzieje się zbyt wiele zamętu. Tego dobrego i tego złego, to oczywiste. Tyczy się to także spraw około muzycznych. Do jednych z tych niewątpliwie najgorszych postępków i potknięć ostatnich paru miesięcy należy, jak do tej pory przemilczana przeze mnie, sprawa konfliktu Neila Younga z wygadanym i stojącym na granicy dobrego smaku Joe Roganem, którego podcasty udostępniane na Spotify mocno wzburzyły Kanadyjczykiem. W dokładnie tym samym czasie nieprzerwanie trwa powszechny dyskurs na temat etyczności platformy, który nie daje zamieść się pod dywan. Na tym samym dywanie koczują bowiem zgoła zdezorientowani, ale i wyjątkowo niezadowoleni użytkownicy, a więc po prostu my.

Human · 1981

Spotify, już bez dokładki Rogana, plamę daje także w miejscu, w którym powinno było zdecydowanie brylować – chodzi tu przede wszystkim o jakość streamingu i samą oferowaną muzykę. Zawrotna liczba ponad 400 milionów słuchaczy w roku 2021 powinna do czegoś zobowiązywać. O ile do kiepskiej jakości .mp3 jeszcze można się przyzwyczaić – po czym westchnąć i puścić wszystko w niepamięć – o tyle czasowe braki pewnych albumów (np. znamienny przypadek Loveless My Bloody Valentine) czy pozamieniane nazwy utworów pochodzących z co niektórych albumów (tu przychodzi mi na myśl Huevos Meat Puppets – płyty tak przyjemnej w odbiorze, a przesłuchanie której Spotify tak skutecznie obrzydza) są a przynajmniej powinny być niewybaczalne. Istnieją oczywiście inne kategorie podobnych wypaczeń, jakich dopuszcza się owa platforma streamingowa. Moim zdecydowanym faworytem jest tu przypadek post punkowego, feministycznego szlagieru, utworu It’s Obvious, jaki w nieco odmiennej od oryginalnej wersji, pochodzącej z debiutu angielskiego kwartetu Au Pairs, jakimś dziwnym trafem znalazł się na Spotify.

Samo Au Pairs to zespół dzisiaj nieco zapomniany. Wydali zaledwie dwie płyty, z tym że ta druga, Sense and Sensuality (1982), nagrana została w składzie przybranym naprędce do nadarzającej się okazji, w którym nie było ani jednego członka grającego na debiucie. Wychodzi na to, że cała twórczość formacji, zawiązanej w robotniczym Birmingham, zawarta została na albumie Playing with a Different Sex. W maju minęło 41 lat od jego ukazania. Uznawany jest on po dzień dzisiejszy za jeden z tych odważniejszych i bardziej rozpoznawalnych manifestów feministycznych w wersji audio. Niestety zespół po serii mniejszej ilości wzlotów i znacznie większej ilości upadków finalnie rozpadł się w roku 1983, a muzycy rozpierzchli się i kontynuowali swoje kariery już niekoniecznie w przemyśle muzycznym. Charyzmatyczna liderka kwartetu, jedna z najbardziej rozpoznawalnych kobiet w brytyjskim post punku, Lesley Woods, przez krótką chwilę po rozwiązaniu Au Pairs spełniała się w muzyce, jednak z czasem zdecydowała się podjąć pracę prawniczki, a do grania już nigdy nie powróciła. Chociaż w ich przypadku sprawa grania muzyki wydaje się być pogrzebana w dalekiej przeszłości, podejmowane wówczas przez Woods tematy tekstów z kolei udowadniają, że niektóre sprawy okazują się być nadal aktualne.

Playing with a Different Sex w frywolny sposób opatrzonego dużą dozą sarkazmu igra z niedającym się wymazać z powszechnej świadomości problemem beauvoirowskiej drugiej płci, który w przypadku paru kompozycji zaskakuje i zyskuje także i dzisiaj na aktualności. Kwartet przypomina, że sfery tabu – a więc sfery w które przez narzucone standardy seksualne nie powinno się wkraczać – są w dalszym ciągu równoległymi współodbiorcami rzeczywistości. Au Pairs w tym temacie wchodzi na głęboką wodę. Teksty kipiejące lewobrzeżnym feminizmem, dotykają wszelakich sfer kobiecego życia takich jak wątek rozwiązłości i otwartych związków (We’re So Cool), przemocy domowej (coverowany David Bowie i jego Repetition) czy historii więźniarek z Irlandii (Armagh). Samo brzmienie formacji jest niemniej brudne i chropowate przy bliższym poznaniu. Zawieszone pomiędzy post punkowym, metalicznym staccato a ciężką, śmiało uciekającą w stronę funku linią gitary basowej, za którą bywają przyrównywani do Gang of Four. Całość orbituje wokół dwóch kompozycji kluczowych do zrozumienia sedna brzmienia i sensu istnienia Au Pairs – Headache for Michelle i przywoływanego już It’s Obvious, które spotykają się w połowie drogi między dobrze bujającym, klasycznym post punkiem a feministycznym manifestem Lesley Woods.

It’s Obvious to także ten utwór, którego odsłuchanie na Spotify okazuje się być nie lada wyzwaniem – szczególnie tyczy się to tych, którzy dobrze znają, a więc i lubią, najpopularniejszą piosenkę z dorobku damsko-męskiego kwartetu z Birmingham. Udostępniona przez serwis wersja kolosalnie różniąca się od właściwej, brzmi sflaczale, jest kulawo wyprodukowana, co skutkuje tym że po prostu tak nie niesie. A przecież do tej pory niosła. I znowu się okazuje, że to wszystko to wina Spotify.

W.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie posty

Archiwum

Ostatnia playlista

tranzyt:
1. «przejazd osób lub przewóz towarów przez obszar danego państwa w drodze do innego państwa»
2. «przechodzenie planet przez znaki zodiaku»

Playlista imienna numer jeden. Miejmy nadzieję, że okaże się być jedną z wielu. Gdzieś przenika, gdzieś przechodzi. Raz spokojniej, raz żwawiej. Roztacza wspomnienia po ostatnim OFF Festivalu. Niech smakuje!